Rozdział 214
Przez kilka następnych chwil oboje trwamy w całkowitym bezruchu i, jak się okazuje, to ja jestem tą, która nie wytrzymuje tego napięcia. Przerywam ciszę i ten stan zawieszenia, gwałtownie wciągając powietrze, po czym przysuwam się bliżej i przyciskam swoje ciało do jego ciała.
Bo – mimo wszystko – mimo zagrożenia – chyba też nie potrafię przestać.
– Dobrze – szepczę, oplatając ramionami Kenta i ch