Zakochać się w mafijnym ojcu mojego byłego

Rozdział 5

Muzyka dudni w klubie i, muszę przyznać, naprawdę zaczynam się dobrze bawić.

Janeen nawet mnie dzisiaj ubrała, co zazwyczaj wprawiłoby mnie w zakłopotanie, ale pozwoliłam jej przejąć inicjatywę. To, co nazwała „sukienką”, jest raczej połacią srebrzystej tkaniny, która opada na mój przód, a potem owija się nisko wokół bioder. Całość trzyma się na ramionach dzięki pajęczynie srebrnych sznureczków.

Pokręciła też moje długie, rude włosy w fale, zrobiła mi mroczny makijaż i podkreśliła usta na głęboką czerwień. Patrząc na siebie w lustrzanych ścianach klubu, czuję się... cóż, rumienię się na samą myśl, ale czuję się naprawdę seksownie.

Janeen siada obok mnie, śmiejąc się i machając na pożegnanie mężczyźnie, z którym właśnie rozmawiała. Skupia na mnie uwagę, jej oczy są lekko zamglone.

– Dobrze się bawisz, mała Fay? – pyta, obdarzając mnie szerokim, zachęcającym uśmiechem. Nie mogę się nie uśmiechnąć w odpowiedzi.

– Tak – odpowiadam ze śmiechem. Ale nagle Janeen sztywnieje. Po drugiej stronie strefy VIP stoi mężczyzna z założonymi rękami i wpatruje się w nią. Kiedy na niego patrzę, zaczyna iść w naszą stronę.

Janeen szybko wstaje i wyciąga ramiona, by objąć tego wielkiego, opasłego mężczyznę. Lekko się krzywię – wygląda, jakby od dawna nie brał prysznica.

– Dean! – woła, a ja poznaję, że jej głos jest sztucznie radosny. – Jak się masz, przystojniaku?

– Janeen – mówi, odsuwając ją od siebie. – Musimy pogadać.

– Poznałeś już moją młodszą siostrę, Fay? – pyta, wskazując na mnie z szerokim uśmiechem. – Fay, to Mike Dean, stary przyjaciel. Jest menedżerem klubu.

Wzrok Deana lustruje mnie, zatrzymując się na obfitym fragmencie uda odsłoniętym przez tę krótką sukienkę. Czując dyskomfort, próbuję pięścią ściągnąć ją niżej.

– Umm, cześć – mówię z wahaniem.

Chwyta Janeen za łokieć. – Chodź – rzuca. – Pogadamy na zapleczu.

– Okej – mruczy Janeen, nagle poważniejąc. Pochyla się, by szepnąć mi do ucha. – To tylko sprawy zawodowe, nie martw się. – Posyłam jej lekki uśmiech i kiwam głową.

Po tych słowach Janeen rusza za Deanem na zaplecze.

Długo nie wracają.

Zaniepokojona, przesuwam dłonią po fiszbinie stanika, wyczuwając ukryty tam maleńki nóż sprężynowy. Jedyna rzecz, jaką matka zostawiła mi w testamencie. Wsunęłam go dziś wieczorem do biustonosza, tak na wszelki wypadek. Nie bardzo wiem, jak się nim posługiwać, but sama świadomość, że tam jest, uspokaja mnie.

Mija kolejne pół godziny i drzwi się otwierają. Wychodzi z nich Dean, a mnie ściska w żołądku. Gdzie jest moja siostra?

Wzrok Deana pada na mnie, gdy rusza w głąb klubu. Widzę, jak bezgłośnie wypowiada słowo „kurwa”, a potem podchodzi do mnie.

– Siostra Janeen, prawda?

– Tak?

– Zrobiło jej się niedobrze – mówi. – Wymiotuje, jest trochę zielona na twarzy – dodaje, wskazując na własną szyję.

Wstaję i odwracam się w stronę drzwi dla personelu z zamiarem odnalezienia siostry, ale on mnie zatrzymuje.

– Nie, posłuchaj – mówi – nie chciałaby, żebyś ją w takim stanie widziała. Chodź ze mną, zaprowadzę cię w miejsce, gdzie będziesz mogła poczekać w bardziej komfortowych warunkach. – Pociąga mnie do przodu.

Chwiejnym krokiem idę za nim, zdezorientowana i zmartwiona, a on szybko ciągnie mnie przez klub do czarnych drzwi i popycha je.

Wnętrze jest ledwo oświetlone – ciemny pokój z lustrami na suficie i drobnymi punkcikami światła bijącymi od podłogi. Szeroka, aksamitna kanapa biegnie wzdłuż ścian, a przed nią stoją małe, czarne stoliki koktajlowe. Mrugam, próbując przyzwyczaić wzrok, gdy Dean sadza mnie przy małym stoliku obok drzwi.

– Poczekaj tu chwilę – mówi Dean, patrząc gdzieś za mnie. – Poproszę, żeby ktoś przyniósł ci drinka. Twojej siostrze zaraz będzie lepiej. – Po czym odchodzi.

Ktoś faktycznie przynosi mi drinka. Biorę łyk, ale zaraz potem, uświadamiając sobie, że coś mogło zostać do niego dodane, odsuwam go od siebie. Gdy moje oczy przyzwyczajają się do mroku, rozglądam się po pomieszczeniu i zdaję sobie sprawę, że nie jestem tu sama.

Ciała, głównie w parach, wiją się razem na czarnych, aksamitnych siedzeniach. Niektóre tańczą, ale niektóre... cóż, tamta dziewczyna klęczy. Robię wielkie oczy, gdy dociera do mnie, co ona robi.

Zrywam się na równe nogi, czerwieniąc się i ruszając w stronę drzwi.

Jednak gdy tylko do nich docieram, ponownie przechodzi przez nie Dean. – Hola, hola, hola! – woła, unosząc ręce, by mnie zatrzymać. Kurczę się przed nim.

– Dokąd się wybierasz, mała? – pyta, przesuwając dłonią w górę i w dół po moim ramieniu.

Instynktownie wyrywam mu rękę.

Dean nadal idzie w moją stronę, ale na każdy jego krok ja robię jeden w tył. Wkrótce czuję, że uderzam w stolik za mną.

Napiera na mnie. Nie mam dokąd uciec.

– Lepiej bądź dla mnie grzeczną dziewczynką – szepcze Dean, a jego gorący oddech owiewa mi twarz. – Bo inaczej twoja siostra zapłaci. Wisi mi mnóstwo kasy. Dziś wieczorem odpracujesz część jej długu.

Jestem śmiertelnie przerażona, z moich ust wyrywa się cichy jęk.

– Przepraszam bardzo? – Głos dobiega zza pleców Deana. – To moją psychoterapeutkę pan tu napastuje.

Czuję, jak ciężar Deana znika, gdy odwraca się w stronę głosu. Wyglądam zza niego, zszokowana, rozpoznając ten głos. To niemożliwe...

Ale tam, za nim, stoi Król Mafii, z rękami nonszalancko wsuniętymi do kieszeni.

– Niezupełnie skończyliśmy nasze sesje – mówi Lippert. – Więc czy mógłbyś się, kurwa, od niej odsunąć?

– Jasne, szefie – odpowiada Dean, unosząc ręce. – Nie wiedziałem.

Lippert ruchem podbródka każe mu znikać. Dean, odchodząc, rzuca mi sprośne spojrzenie.

Lippert podchodzi o krok i chwyta mój podbródek między kciuk a palec wskazujący, odwracając moją twarz ku sobie. – Witaj, Fay Thompson – mówi z uśmieszkiem. – Tęskniłaś?

Wpatruję się w niego, a wszystkie myśli zamierają mi w głowie. Część mnie – ta zdroworozsądkowa – wie, że powinnam krzyczeć i uciekać. Ale jestem jak sparaliżowana, mysz schwytana przez kobrę.

– No cóż, pani doktor – mruczy. – Będziemy musieli odegrać małe przedstawienie, dla tego tam Deana. Jeśli teraz cię puszczę, prawdopodobnie poderżnie ci gardło za upokorzenie, jakiego doznał.

Spoglądam w stronę baru i widzę Deana, który pije duszkiem jakiś brązowy trunek, wpatrując się w nas.

Oddech mi przyspiesza, gdy zaczynam panikować, a Lippert robi kolejny krok w moją stronę. Jestem w pułapce – uwięziona między tym królem przede mną a dzikusem przy barze. Chcę uciec, ale wiem, że nie mogę.

– Tylko małe przedstawienie, Fay – mówi. – Może uczynimy je bardziej przekonującym?

Wsuwa dłoń pod cienkie jak pajęczyna ramiączko, które podtrzymuje moją sukienkę na ramieniu. Powoli owija je sobie wokół palca, napinając materiał na mojej skórze. A potem szarpie, zrywając je.

Lewy róg przodu mojej sukienki opada, odsłaniając srebrny biustonosz bez ramiączek.

– Wiesz, pani doktor... – dyszy, spoglądając na mój dekolt. – Chciałem to zrobić od pierwszego dnia, gdy się spotkaliśmy.

Słuchając go, wiem, że to już не tylko strach krąży w moich żyłach. Coś w jego twarzy, to pożądanie, które w niej widzę, sprawia, że pragnę więcej. Sprawia, że chcę, by on pragnął mnie jeszcze bardziej.

Boże – co ze mną nie tak?

Na widok tego niebezpiecznego mężczyzny – tego przestępcy – patrzącego na mnie z głodem w oczach, czuję gorąco między nogami, czuję, jak robię się wilgotna.

Stoję nieruchomo, pozwalając mu się wpatrywać, pragnąc, by on...

Otwieram szeroko oczy, gdy dociera do mnie kierunek moich myśli. Że czego pragnę? Żeby mnie zgwałcił, tutaj, w klubie ze striptizem? Czy naprawdę tak chcę stracić dziewictwo?!

Wzdycham na tę myśl, znów pełna strachu i paniki. Moja dłoń leci ku piersi, wsuwa się pod stanik i chwyta nóż sprężynowy matki.

Opuszczam go gwałtownie wzdłuż boku, a moja dłoń drży, gdy szybkim ruchem otwieram ostrze. Potem, zbierając w sobie odwagę, krzyczę najgłośniej, jak potrafię, i gwałtownie unoszę rękę, celując ostrzem prosto w bok szyi Lipperta.

16
Wysokość Wiersza
Grubość Czcionki

Katalog

Rozdział 1Rozdział 2Rozdział 3Rozdział 4Rozdział 5Rozdział 6Rozdział 7Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100
Rozdział 101
Rozdział 102
Rozdział 103
Rozdział 104
Rozdział 105
Rozdział 106
Rozdział 107
Rozdział 108
Rozdział 109
Rozdział 110
Rozdział 111
Rozdział 112
Rozdział 113
Rozdział 114
Rozdział 115
Rozdział 116
Rozdział 117
Rozdział 118
Rozdział 119
Rozdział 120
Rozdział 121
Rozdział 122
Rozdział 123
Rozdział 124
Rozdział 125
Rozdział 126
Rozdział 127
Rozdział 128
Rozdział 129
Rozdział 130
Rozdział 131
Rozdział 132
Rozdział 133
Rozdział 134
Rozdział 135
Rozdział 136
Rozdział 137
Rozdział 138
Rozdział 139
Rozdział 140
Rozdział 141
Rozdział 142
Rozdział 143
Rozdział 144
Rozdział 145
Rozdział 146
Rozdział 147
Rozdział 148
Rozdział 149
Rozdział 150
Rozdział 151
Rozdział 152
Rozdział 153
Rozdział 154
Rozdział 155
Rozdział 156
Rozdział 157
Rozdział 158
Rozdział 159
Rozdział 160
Rozdział 161
Rozdział 162
Rozdział 163
Rozdział 164
Rozdział 165
Rozdział 166
Rozdział 167
Rozdział 168
Rozdział 169
Rozdział 170
Rozdział 171
Rozdział 172
Rozdział 173
Rozdział 174
Rozdział 175
Rozdział 176
Rozdział 177
Rozdział 178
Rozdział 179
Rozdział 180
Rozdział 181
Rozdział 182
Rozdział 183
Rozdział 184
Rozdział 185
Rozdział 186
Rozdział 187
Rozdział 188
Rozdział 189
Rozdział 190
Rozdział 191
Rozdział 192
Rozdział 193
Rozdział 194
Rozdział 195
Rozdział 196
Rozdział 197
Rozdział 198
Rozdział 199
Rozdział 200
Rozdział 201
Rozdział 202
Rozdział 203
Rozdział 204
Rozdział 205
Rozdział 206
Rozdział 207
Rozdział 208
Rozdział 209
Rozdział 210
Rozdział 211
Rozdział 212
Rozdział 213
Rozdział 214
Rozdział 215
Rozdział 216
Rozdział 217
Rozdział 218
Rozdział 219
Rozdział 220
Rozdział 221
Rozdział 222
Rozdział 223
Rozdział 224
Rozdział 225
Rozdział 226
Rozdział 227
Rozdział 228
Rozdział 229
Rozdział 230
Rozdział 231
Rozdział 232
Rozdział 233
Rozdział 234
Rozdział 235
Rozdział 236
Rozdział 237
Rozdział 238
Rozdział 239
Rozdział 240
Rozdział 241
Rozdział 242
Rozdział 243
Rozdział 244
Rozdział 245
Rozdział 246
Rozdział 247
Rozdział 248
Rozdział 249
Rozdział 250
Rozdział 251
Rozdział 252
Rozdział 253
Rozdział 254
Rozdział 255
Rozdział 256
Rozdział 257
Rozdział 258
Rozdział 259
Rozdział 260
Rozdział 261
Rozdział 262
Rozdział 263
Rozdział 264
Rozdział 265
Rozdział 266
Rozdział 267
Rozdział 268
Rozdział 269
Rozdział 270
Rozdział 271
Rozdział 272
Rozdział 273
Rozdział 274
Rozdział 275
Rozdział 276
Rozdział 277
Rozdział 278
Rozdział 279
Rozdział 280
Rozdział 281
Rozdział 282
Rozdział 283
Rozdział 284
Rozdział 285
Rozdział 286
Rozdział 287
Rozdział 288
Rozdział 289
Rozdział 290
Rozdział 291
Rozdział 292
Rozdział 293
Rozdział 294
Rozdział 295
Rozdział 296
Rozdział 297
Rozdział 298
Rozdział 299
Rozdział 300
Rozdział 301
Rozdział 302
Rozdział 303
Rozdział 304
Rozdział 305
Rozdział 306
Rozdział 307
Rozdział 308
Rozdział 309
Rozdział 310
Rozdział 311
Rozdział 312
Rozdział 313
Rozdział 314
Rozdział 315
Rozdział 316
Rozdział 317
Rozdział 318
Rozdział 319
Rozdział 320
Rozdział 321
Rozdział 322
Rozdział 323
Rozdział 324
Rozdział 325
Rozdział 326
Rozdział 327
Rozdział 328
Rozdział 329
Rozdział 330

Udostępnij

Customer Service

Loading...