Zakochać się w mafijnym ojcu mojego byłego

Rozdział 4

– Tylko mówię – odzywa się Janeen, wzruszając ramionami, gdy zsuwa omlet na talerz. – To czerwona flaga, kiedy facet nie chce poznać jej przyjaciół i rodziny. No bo, kim w ogóle jest ten cały Daniel?

Zatrzymuję się w pół kroku na schodach, słysząc te słowa, zaledwie trzy stopnie od kuchni. Stoję nieruchomo, mając nadzieję usłyszeć, co naprawdę myślą Janeen i tata.

– Ja tylko mówię – odzywa się tata, wzruszając ramionami na swoim krześle przy stole. – Myślę, że powinnaś trochę bardziej zaufać Fay. To mądra dziewczyna. – Odwraca się i patrzy prosto na mnie. – Prawda, dzieciaku?

Krzywię się, zawstydzona, że dałam się przyłapać na podsłuchiwaniu. Pokonuję ostatnie stopnie do kuchni i daję tacie buziaka w policzek, siadając na krześle obok niego. – Jestem mądra, ale nie jestem już dzieckiem. Pora zaktualizować tę ksywkę.

– Nigdy – mówi, uśmiechając się do mnie. – Na zawsze pozostaniesz moim dzieciakiem.

Janeen przynosi mi talerz z jajecznicą, klepiąc mnie po głowie. Chociaż nie jesteśmy spokrewnione, traktuje mnie dokładnie tak, jak robiłaby to każda protekcjonalna starsza siostra. Zamieszkałam z Davidem i Janeen, kiedy David ożenił się z moją mamą.

Nawet po tym, jak mama zginęła w wypadku samochodowym zaledwie dwa lata po ślubie, David nigdy nie dał mi powodu, by myśleć o nim inaczej niż jak o tacie. Kocham go równie mocno, jak kochałabym krewnego. Nie mam żadnych wspomnień o moim biologicznym ojcu i nie mam pojęcia, gdzie on jest.

– Więc, co jest z tym facetem? – pyta Janeen, siadając na krześle naprzeciwko mnie. Zawsze ekscytuje się rozmowami o chłopakach. – Musi coś w nim być, zwłaszcza że nigdy wcześniej nikogo nie nazwałaś swoim chłopakiem.

Rumienię się. Ma rację, ale… cóż, oni jeszcze nie wiedzą, że mój pierwszy związek już zakończył się katastrofą. Wymyślę coś za tydzień lub dwa.

– Cóż, jest dla mnie naprawdę miły – mówię, biorąc widelec i zabierając się za jajecznicę. – Nie jest jak inni chłopcy, których spotkałam. Oni zawsze są tacy głośni i irytujący. Daniel jest… inny. Dżentelmen – mówię z lekkim uśmiechem.

I gejem na sto procent, nie mogę się powstrzymać, by nie dodać w myślach. Uśmiech znika z mojej twarzy. Ale tak naprawdę, jeszcze nie muszą o tym wiedzieć. Szybko zjadam jajecznicę, chcąc jak najszybciej uciec od tej rozmowy.

– Jest… delikatny? – pyta Janeen, unosząc brew, a w jej głosie słychać sceptycyzm. Podnoszę na nią wzrok, zdezorientowana, i kiwam głową. Ona się śmieje. – Och, biedna Fay!

Odkładam widelec i prostuję się. – Co? Co w tym złego?

– Co, dotyka cię tylko bardzo subtelnie? Prowadza cię pod ramię po mieście? – Jej głos jest pełen sarkazmu, jakby to były złe rzeczy. – Rozmawia z tobą o książkach?

– Tak? – odpowiadam, marszcząc brwi, czując narastającą złość. – Co w tym złego!?

– Fay! – mówi, pochylając się do przodu i śmiejąc. – Daj spokój, nie chcesz faceta, od którego krew trochę szybciej krąży w żyłach? Nie kogoś, kto daje ci tylko buziaka w policzek, ale kogoś, kto rzuca cię na łóżko i sprawia, że masz ochotę się na niego wspinać jak…

– Noooo dobra – mówi powoli tata, przerywając jej i wyciągając ręce między nami. Na jego twarzy maluje się jednak dobroduszny uśmiech. – To trochę więcej, niż tatuś musi słyszeć.

Janeen śmieje się z tego, wkładając do ust kolejny kęs jajecznicy. – Dobra, touché, tato, ale mimo wszystko. Fay, maleńka – patrzy na mnie błagalnie. – Jesteś pewna, że ten facet nie jest gejem?

Moja twarz oblewa się rumieńcem, głębokim pąsem, gdy spuszczam wzrok na talerz. Jak, do cholery, ona się domyśliła?!

– O mój Boże – mówi, pochylając się do przodu, cała w skowronkach. – Jest!?

– Nie! – protestuję, dźgając widelcem jajecznicę. – On jest…

Ale cokolwiek miałam zamiar powiedzieć, tonie w gromkim śmiechu Janeen.

– Daj spokój, Janeen – mówi surowo tata po kilku chwilach. – Jestem pewien, że ten Daniel to świetny facet. – Patrzy na mnie z odrobiną litości w oczach. – Jak mówi, jest po prostu dżentelmenem.

– Dobra, dobra – mówi Janeen, ocierając łzy rozbawienia. – Chcę po prostu czegoś więcej dla naszej małej Fay! Zasługujesz na namiętność w związku, tak samo jak na szacunek i… gadanie o książkach, czy cokolwiek tam robicie. – Wzrusza ramionami.

– Jestem bardzo szczęśliwa – mruczę, kończąc jajecznicę najszybciej, jak potrafię.

– Chodź ze mną do klubu – mówi Janeen, wyciągając rękę i chwytając moją dłoń. Widzę, że próbuje się zrehabilitować. – Dziś wieczorem nie pracuję, możemy iść się trochę zabawić! Będziemy miały darmowe drinki i poznasz dziewczyny!

Podnoszę na nią wzrok, wahając się. Kocham Janeen, ale żyjemy w zupełnie innych światach. Podczas gdy ja spędziłam życie w szkole i kawiarniach, Janeen była nocnym markiem, pracując w różnych klubach jako striptizerka. I to nie w tanich, obskurnych miejscach, ale w naprawdę ekskluzywnych, gdzie szanują jej pracę jako rodzaj sztuki. Jest bardzo utalentowana i zarabia mnóstwo pieniędzy.

– No weźże – marudzi. – Sprawimy, że nawiążesz lepszy kontakt ze swoim ciałem, że krew zacznie ci szybciej krążyć. – Tańczy na krześle, pokazując nam niektóre ze swoich ruchów, kończąc seksownym zarzuceniem swoich długich, fioletowych włosów.

Śmieję się. Janeen ma tak żywiołową osobowość, że trudno nie chcieć iść tam, gdzie ona idzie. – Pomyślę o tym – mówię, kończąc posiłek. – Mam trochę pracy do zrobienia…

– Praca, praca – mówi, przewracając oczami i zbierając swój i mój talerz. – Za dużo pracujesz. Rozerwij się trochę, maleńka!

Przewracam na nią oczami i klepię tatę po ramieniu, kierując się do salonu. On bierze swoją gazetę, a jego wzrok już spoczywa na dziale sportowym.

Kiedy Janeen zaczynała swoją profesję, zastanawiałam się, czy tacie to przeszkadza. Ale on po prostu powiedział, że nic nie powstrzyma Janeen przed robieniem dokładnie tego, czego chce, więc dlaczego nie miałby się z tym pogodzić? – Poza tym – dodał. – Dopóki sama siebie szanuje, co mnie obchodzi, czy tańczy w stringach, czy w paczce baletowej? Niech będzie szczęśliwa.

Uśmiecham się na to wspomnienie, ponownie wdzięczna za tak dobrego tatę.

W salonie otwieram laptopa i włączam wyszukiwarkę. Moje myśli dryfują w stronę pomysłu Janeen, że powinnam nawiązać głębszy kontakt ze swoim ciałem i instynktami. Moje policzki czerwienieją i, co dziwne, odkrywam, że wpisuję w pasek wyszukiwania „Kent Lippert”.

Jestem zaskoczona wynikami. Kanał informacyjny, który tata ogląda co wieczór, nazywa Lipperta Królem Mafii i zawsze szczegółowo opisuje jego brudne sprawki, ale strony, które przeglądam, pokazują go stojącego przed firmą technologiczną w Dolinie Krzemowej, nazywając go prezesem.

Inna strona zawiera pozytywne recenzje jego licznych firm, a pracownicy sugerują, że jest świetnym szefem. Jeszcze inna… Boże, czy na tym zdjęciu on ściska dłoń Brada Pitta?

Zbieram włosy w dłonie, odruchowo zaczynając zaplatać je w warkocz, gdy przeglądam te wyniki, próbując dopasować je do tego bezwzględnego mężczyzny, którego spotkałam tamtego dnia w więzieniu –

– Na co patrzysz? – pyta Janeen, opadając na kanapę i wyrywając mi laptopa z rąk.

– Hej! – wołam, próbując go odzyskać. – Janeen, oddaj!

– Ooo – mówi, przewijając zdjęcia Kenta na stronie. – A to jest ciacho, które z pewnością mogłoby mnie nieźle rozgrzać – stwierdza, kiwając głową z uznaniem. – Kto to jest?

– Kent Lippert – odpowiadam, przytulając kolana do piersi. – Musiałam przeprowadzić z nim wywiad w więzieniu tamtego dnia. Był… niepokojący.

Janeen spogląda na mnie, zastanawiając się. – Przestraszył cię?

Wzruszam ramionami. – Trochę.

Mruży lekko oczy, zamykając laptopa z trzaskiem. – Dobra, koniec tego. Idziesz ze mną dziś wieczorem, mała Fay – mówi, przechodząc przez kanapę, by mocno mnie uściskać. – Miałaś ciężki tydzień ze swoim chłopakiem gejem i przerażającym Królem Mafii. Musisz się trochę rozerwać!

Śmieję się, pozwalając jej się objąć. – Dobra, dobra! Jezu, pójdę.

Wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, jak bardzo te oddzielne aspekty mojego życia zderzą się ze sobą w ciągu zaledwie kilku godzin.

16
Wysokość Wiersza
Grubość Czcionki

Katalog

Rozdział 1Rozdział 2Rozdział 3Rozdział 4Rozdział 5Rozdział 6Rozdział 7Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100
Rozdział 101
Rozdział 102
Rozdział 103
Rozdział 104
Rozdział 105
Rozdział 106
Rozdział 107
Rozdział 108
Rozdział 109
Rozdział 110
Rozdział 111
Rozdział 112
Rozdział 113
Rozdział 114
Rozdział 115
Rozdział 116
Rozdział 117
Rozdział 118
Rozdział 119
Rozdział 120
Rozdział 121
Rozdział 122
Rozdział 123
Rozdział 124
Rozdział 125
Rozdział 126
Rozdział 127
Rozdział 128
Rozdział 129
Rozdział 130
Rozdział 131
Rozdział 132
Rozdział 133
Rozdział 134
Rozdział 135
Rozdział 136
Rozdział 137
Rozdział 138
Rozdział 139
Rozdział 140
Rozdział 141
Rozdział 142
Rozdział 143
Rozdział 144
Rozdział 145
Rozdział 146
Rozdział 147
Rozdział 148
Rozdział 149
Rozdział 150
Rozdział 151
Rozdział 152
Rozdział 153
Rozdział 154
Rozdział 155
Rozdział 156
Rozdział 157
Rozdział 158
Rozdział 159
Rozdział 160
Rozdział 161
Rozdział 162
Rozdział 163
Rozdział 164
Rozdział 165
Rozdział 166
Rozdział 167
Rozdział 168
Rozdział 169
Rozdział 170
Rozdział 171
Rozdział 172
Rozdział 173
Rozdział 174
Rozdział 175
Rozdział 176
Rozdział 177
Rozdział 178
Rozdział 179
Rozdział 180
Rozdział 181
Rozdział 182
Rozdział 183
Rozdział 184
Rozdział 185
Rozdział 186
Rozdział 187
Rozdział 188
Rozdział 189
Rozdział 190
Rozdział 191
Rozdział 192
Rozdział 193
Rozdział 194
Rozdział 195
Rozdział 196
Rozdział 197
Rozdział 198
Rozdział 199
Rozdział 200
Rozdział 201
Rozdział 202
Rozdział 203
Rozdział 204
Rozdział 205
Rozdział 206
Rozdział 207
Rozdział 208
Rozdział 209
Rozdział 210
Rozdział 211
Rozdział 212
Rozdział 213
Rozdział 214
Rozdział 215
Rozdział 216
Rozdział 217
Rozdział 218
Rozdział 219
Rozdział 220
Rozdział 221
Rozdział 222
Rozdział 223
Rozdział 224
Rozdział 225
Rozdział 226
Rozdział 227
Rozdział 228
Rozdział 229
Rozdział 230
Rozdział 231
Rozdział 232
Rozdział 233
Rozdział 234
Rozdział 235
Rozdział 236
Rozdział 237
Rozdział 238
Rozdział 239
Rozdział 240
Rozdział 241
Rozdział 242
Rozdział 243
Rozdział 244
Rozdział 245
Rozdział 246
Rozdział 247
Rozdział 248
Rozdział 249
Rozdział 250
Rozdział 251
Rozdział 252
Rozdział 253
Rozdział 254
Rozdział 255
Rozdział 256
Rozdział 257
Rozdział 258
Rozdział 259
Rozdział 260
Rozdział 261
Rozdział 262
Rozdział 263
Rozdział 264
Rozdział 265
Rozdział 266
Rozdział 267
Rozdział 268
Rozdział 269
Rozdział 270
Rozdział 271
Rozdział 272
Rozdział 273
Rozdział 274
Rozdział 275
Rozdział 276
Rozdział 277
Rozdział 278
Rozdział 279
Rozdział 280
Rozdział 281
Rozdział 282
Rozdział 283
Rozdział 284
Rozdział 285
Rozdział 286
Rozdział 287
Rozdział 288
Rozdział 289
Rozdział 290
Rozdział 291
Rozdział 292
Rozdział 293
Rozdział 294
Rozdział 295
Rozdział 296
Rozdział 297
Rozdział 298
Rozdział 299
Rozdział 300
Rozdział 301
Rozdział 302
Rozdział 303
Rozdział 304
Rozdział 305
Rozdział 306
Rozdział 307
Rozdział 308
Rozdział 309
Rozdział 310
Rozdział 311
Rozdział 312
Rozdział 313
Rozdział 314
Rozdział 315
Rozdział 316
Rozdział 317
Rozdział 318
Rozdział 319
Rozdział 320
Rozdział 321
Rozdział 322
Rozdział 323
Rozdział 324
Rozdział 325
Rozdział 326
Rozdział 327
Rozdział 328
Rozdział 329
Rozdział 330

Udostępnij

Customer Service

Loading...