Rozdział 257
Serafina
Musiałam odejść. Musiałam odejść już.
Obudziłam się, słysząc ciężki oddech Enza obok mnie. Przekręcił się na brzuch, odwracając głowę ode mnie. Ręka, która leżała najbliżej mnie, była zgięta pod kątem, a jego palce zaplątały się w moich włosach.
Powoli i ostrożnie wyplątałam kosmyki z jego uścisku. Odczekałam kilka sekund, a potem zaczęłam zsuwać się z łóżka. Mięśnie, o których istnieniu