Rozdział 398
Tym razem Leah była bardzo posłuszna. Towarzyszyła mi, siedząc na ławce i patrząc na odległy krajobraz. Nie marudziła, żeby iść na zjeżdżalnię, ani nie biegała dookoła. Zamiast tego, grzecznie mi towarzyszyła.
Patrząc na oddalające się słońce, czułam w sercu trudne do opisania emocje.
"Tato! Tato!"
W tym momencie Leah wyciągnęła nagle rękę i pokazała w dal, wołając.
Spojrzałam w górę i zobaczyłam