Rozdział 428 Niesłusznie oskarżony
Jonathan złapał ją za nadgarstek, gdy Anneliese próbowała odejść. Odwróciła głowę, zdezorientowana, i napotkała jego ciemne oczy, w których lśniła rozbawiona iskierka.
– Skarbie, ten pocałunek był zbyt mało przekonujący – mruknął.
Przyciągnął ją w ramiona i pochwycił jej usta, soczyste i zniewalające, nie dając jej szansy na protest. Zaczął od kilku delikatnych muśnięć, delektując się jej miękkimi