Rozdział 1037
Słowa, które wypowiedział, były nacechowane dojmującym niezadowoleniem, każde brzmiało jak wyrzut.
W jego chłodnych oczach malowało się to samo lekceważenie, co wtedy, przed laty.
Madeline wpatrywała się w tę nieugiętą, surową twarz, pozbawiona już wszelkich złudzeń i nadziei.
„Nie martw się, nigdy więcej cię nie zaczepię. Nie jesteś już mężczyzną, którego kocham. Wybierając Lanę, sam przekreśliłe