Rozdział 566 Ktoś wpadł do wody
Po serii przemówień i formalności Ashton wreszcie zakończył i, zszedłszy ze sceny, podszedł do mnie.
Nie zważając na spojrzenia gapiów, przyciągnął mnie blisko i zapytał:
– Jak desery?
– Były pyszne!
To była z mojej strony najwyższa pochwała.
– Jeśli będziesz miała ochotę, zaproszę szefa kuchni, żeby przygotował je specjalnie dla ciebie – zaproponował, wyglądając na bardzo zadowolonego z siebie.
O