Rozdział 211 Jej serce mimowolnie zmiękło
Na te słowa Ingrid westchnęła z irytacją i wymamrotała: "O Boże, co za katastrofa! Biedna staruszka jest taka krucha, jak ona to wszystko zniesie?
"No i co teraz? To prawdziwa tragedia! Co my, u licha, powinniśmy zrobić?
"Mówiłam to od dawna, Joanna to chodzące nieszczęście. Każdy, kto się z nią zadaje, musi mieć pecha" - kontynuowała swoje narzekania Ingrid.
Bruce był już i tak przytłoczony zamie