Rozdział 636
Jej brwi zmarszczyły się, choć oczy wciąż miała zamknięte.
– Bezpieczna? – wyszeptała słabo.
Nachyliłem się ku niej i musnąłem delikatnie jej usta, po czym odsunąłem się.
– Nigdy więcej nie pozwolę, żeby ci się coś takiego przytrafiło. Masz moje słowo, Judy. Będę cię chronił aż do ostatniego tchnienia – wtuliłem nos w kark jej szyi, wdychając jej zapach. Mój wilk mruczał z zadowoleniem, choć tlił