Rozdział 768
Przez kilka chwil jedliśmy w ciszy, każdy pogrążony we własnych myślach. Taylor pierwszy przerwał milczenie. Oparł się na krześle, a jego uśmiech skrzywił się lekko, ten jego naturalny urok wślizgnął się do pokoju jak promienie słońca przez zasłony.
– No cóż – powiedział, podnosząc kieliszek. – Chyba powinienem zacząć ćwiczyć chodzenie, żeby nie potykać się o smoking. Minęło trochę czasu, odkąd by