132
Po umyciu zębów i przebraniu się w czyste ubranie, zostawiłem Biancę drzemiącą w moim łóżku i zszedłem na dół, żeby znaleźć rodziców.
Jedli śniadanie w oranżerii przy kuchni, dużym, słonecznym pokoju ze szklanym sufitem wpuszczającym światło, a powietrze wypełniał hałaśliwy świergot ptaków w klatkach mojej matki. Przez chwilę stałem przed drzwiami, obserwując ich, a wokół mojej piersi zaciskała si