238
Z rykiem rozwścieczonego byka, jego ojciec rusza do ataku. Wali prosto na Brada. Padają na siebie w plątaninie rąk i nóg, uderzając o marmurową posadzkę ołtarza z hukiem, który przewraca mosiężny świecznik i wywołuje okrzyki zdumienia w tłumie.
Trzysta osób zrywa się na równe nogi.
Matka Brada wydaje żałosny jęk.
Aparaty fotograficzne cykają i brzęczą z radością.
Ktoś chichocze i mówi pod nosem: "