135
Zaśmiał się i postawił mnie na nogi. – Po śniadaniu – powiedział, prowadząc mnie za rękę z pokoju – masz do wyboru jazdę konną, kręgle, tenis, łowienie ryb, pływanie łódką albo zwiedzanie ogrodu botanicznego lub leżakowni.
– Leżakowni?
Spojrzał na mnie przez ramię i uśmiechnął się szeroko. – To tam trzymamy wszystkie beczki, oczywiście.
Wywróciłam oczami. – Oczywiście.
Reszta dnia była jak z bajki