271
Patrzę na nią surowo i wskazuję palcem na podłogę. "Siad."
Ochoczo pada na ziemię i udaje martwą.
"Wystarczy. Dobry pies."
Idę do łazienki i biorę prysznic, zastanawiając się, jak przeżyję ten dzień.
Pogrzeb jest o jedenastej.
Jedynym czarnym ubraniem, które ze sobą zabrałam, jest para spodni. Nie myślałam o pogrzebowej garderobie, pakując się w San Francisco. Mam szary kaszmirowy sweter, który bę