281
"Aż krowy wrócą z pastwiska."
Wzdycham ciężko, przecierając dłonią twarz. "Wiesz, przebywanie w twoim towarzystwie wystarczy, żeby doprowadzić każdego do szaleństwa, wiesz o tym?"
Jego głos znowu cichnie. "Wiem. Przepraszam."
"Serio?" Ściskam słuchawkę tak mocno, że aż może pęknąć. "To przestań, do cholery!"
"Nie mogę."
Odłaczam się, a potem zdejmuję słuchawkę z widełek, żeby nie mógł oddzwonić. P