139
Jackson przeczesał dłonią włosy. Poluzował krawat, a potem podszedł do okna i wpatrywał się w noc, jakby stracił już nadzieję na odnalezienie czegoś, co zgubił. Głos miał niski i szorstki, gdy zapytał: "Nie myślałaś chyba, że zmuszę cię teraz do tego, prawda?"
Kiedy milczałam, oszołomiona, bo myślałam, że rozumiem, co ma na myśli, odwrócił się do mnie z taką udręką w oczach, że serce mi zamarło. "