276
Mój śmiech jest gorzki, na granicy histerii. "Wiesz, prawie mnie nabrałeś. Przez chwilę ci współczułam. Ale teraz mam ochotę wyrwać ci jelita przez nos."
Przestaje mówić. Mądrze z jego strony, bo moje palce świerzbią, żeby nieodwracalnie uszkodzić jego przewód pokarmowy.
Odwracam się i biegnę z powrotem do domu.
OSIEMNAŚCIE
MATTEO
Wpada do kuchni jak wybuch dynamitu.
"Daj mi pić" - rozkazuje szors