Rozdział 437
Rozwiązując sznurowadła butów, z łatwością je zsunąłem. Potem przyszła kolej na kamizelkę, ale jej potrzebowałem. Zrobiłem więc, co mogłem – po prostu strząsnąłem z siebie ubranie, pozwalając brudowi opaść na podłogę. Z pewnością nie znajdą tego bałaganu, zanim mnie tu dawno nie będzie.
"Tak! TAK!" Drzwi nagle się otworzyły i zamarłem. Moje ręce były widoczne w świetle wpadającym z holu. "Pocałuj