Rozdział 362
– Ale to dlatego, że on…
Soren już otwierał usta, żeby zaprotestować, ale szybko pociągnęłam go za rękę, przerywając mu: – Dziadek ma rację, Soren. Powinieneś się teraz skupić na karierze, zwłaszcza że jesteś spadkobiercą rodu. Nie możesz pozwolić, by osobiste sentymenty przeszkadzały ci w wypełnianiu poważnych obowiązków.
William skinął głową z aprobatą. – Rozsądna z ciebie kobieta, panno Jones.