Rozdzial 291
Twarz Sorena rozpromieniła się, a zaskoczenie ustąpiło miejsca czystej radości. Na jego usta wypłynął promienny uśmiech, którego nie potrafił powstrzymać, nawet przygryzając wargi.
Jego uśmiech był jak słońce przedzierające się przez chmury melancholii mojego życia, rozpraszające wszelkie cienie. Moje serce zabiło mocniej, porwane jego szczęściem.
Jean wciąż coś mówiła, ale nie mogłam się już na n