Rozdział 119 Księga 2 Uzdrowienie Bezwzględny alfa
– Proszę, puść mnie – powiedziałam, gdy tylko wyszliśmy z gabinetu. Wciąż trzymał mnie w ramionach, niosąc z biura Alfy w domu watahy do wind. Ludzie zatrzymywali się, by na nas patrzeć, gdy przechodziliśmy, co wprawiało mnie w zakłopotanie.
– Bądź cicho – rozkazał.
– Puść mnie! – Zaczęłam kopać i krzyczeć, gdy próbował mnie uciszyć, walcząc z jego uściskiem, by zejść z jego ramienia. Nagle jego r