Rozdział 237 Księga 3 Przeklęty los Alfy
Przez ponad minutę obserwowałam ojca z sercem w gardle, gdy patrzył na mnie pustym wzrokiem. Ciało mi zadrżało, gdy cisza w pokoju się przeciągała. Jak ryba wyjęta z wody, otwierałam usta kilka razy, żeby zadać konkretne pytanie, ale nie mogłam się zmusić, żeby wypowiedzieć słowa, które cisnęły mi się na język, bo bałam się jego odpowiedzi.
– Czyżbyś nie została wygnana? – To pytanie, wymamrotane