Rozdział 120: Czas na zapłatę
ARDEN
W końcu.
Szum prysznica dobiegający przez ściany brzmiał jak muzyka. Po raz pierwszy byłam wdzięczna panu Wintersowi, że jest narcyzem, który lubi długie, rozkoszne prysznice z jakimś dziwnym mydłem, które prawdopodobnie sam robił. Nie zmarnowałam ani sekundy.
Odwróciłam się do Tessy, która wciąż osunięta była w kącie, blada i ledwo przytomna.
– Wstawaj – powiedziałam pilnie. – Uciekamy.
Spo