Rozdział 407 Bez żon
ABEL
W chwili, gdy nasze trzy partnerki wyszły z domu w pasujących do siebie kapeluszach przeciwsłonecznych, przysięgam, że każdego z nas, który tam został, przeszedł nagły dreszcz.
To był uśmiech kobiet, które zamierzały się dobrze bawić.
– Wrócimy wieczorem! – zawołała słodko Luna, posyłając mi całusa.
Arden pomachała, radosna jak zawsze.
– Powodzenia!
Tessa uśmiechnęła się z przekąsem.
– Przyda