Rozdział 405 Dzwony weselne
Jej usta były o oddech ode mnie.
W jednej sekundzie kołysaliśmy się przy barze, który dla mnie zbudował, a w następnej stałam pod łukiem pokrytym miękkimi, białymi kwiatami, naprzeciwko mężczyzny, którego kochałam bardziej niż cokolwiek innego.
Abel stał naprzeciwko mnie, wyglądając obezwładniająco przystojnie w bieli i złocie, a jego wzrok był utkwiony we mnie.
Pastor delikatnie odchrząknął, uśmi