Rozdział 589 Spóźniona pielgrzymka
Powinien był przyjść tu lata temu; zwłoka była jak rdza na jego duszy.
Każdy krok stawał się cięższy, jakby samo powietrze go potępiało.
Wreszcie stanął przed granitowym nagrobkiem. Przymocowany do niego czarno-biały portret przedstawiał kobietę, której oczy miały ten sam cichy ogień, jaki płonął w oczach Laury, a krzywizna jej ust była ich łagodniejszym echem. To była jej matka, osoba, którą Laur