Rozdział 557
Thea podniosła ku górze piękną twarz, ale po przeżytych burzach nie było na niej już niewinności, tylko dojrzałość, stabilność i ostrość kogoś na wysokim stanowisku. Zachowując kamienną twarz, kontynuowała rozmowę z Robertem: "Naprawdę jesteście śmieszni. Teodor nie był przy was od dziecka, a po osiągnięciu pełnoletności wrócił do domu tylko na krótkie dziesięć dni. Nigdy nie zapewniliście mu żadn