Rozdział 631
"Dziękuję," odwróciła się, ale za nią nikogo nie było. Tylko mężczyzna w prochowcu i kapeluszu pospiesznie oddalał się drogą przed nią.
Tea pośpiesznie go dogoniła, łapiąc za ramię. "Proszę pana, proszę zaczekać. Pan mnie przed chwilą uratował, dziękuję..."
Zanim Tea skończyła mówić, mężczyzna gwałtownie strząsnął jej rękę, przez co Tea omal nie upadła. On jednak potknął się i pociągnął ją z powro