Rozdział 121: Frustracje
Kiedy się obudziłam, czułam się, jakby ktoś wyciągnął mnie z bardzo odległego miejsca. Przystojna twarz Atlasa patrzyła na mnie. Zaskoczona, próbowałam usiąść, ale poczułam ostry ból w ranach.
– Czemu się tak spieszysz? – Jego głos brzmiał ochryple.
Wciąż byliśmy w samochodzie, ale złote słońce zachodziło na horyzoncie.
– Która godzina? Do cholery, muszę odebrać córkę! – wykrzyknęłam z niepokojem.