Rozdział 557 Zrobiliśmy, co w naszej mocy
Obserwowałam dalej Ansona i Bellę niedaleko ode mnie.
Bella delikatnie położyła rękę na dłoni Ansona. Nie słyszałam, co powiedziała, ale po chwili Anson wydał z siebie bezradny jęk. To był krzyk pełen całej frustracji mężczyzny.
"Czy mam patrzeć, jak umiera właśnie tak? Pracowałem ciężko przez całe życie, a teraz, mój jedyny skarb..." Jego wyraz twarzy był przygnębiony, przypominał minę dziecka. M