Rozdział 120: Z jej bielizną ktoś majstrował
Bum! W tej samej chwili rozbłysnął piorun i lunął deszcz.
– Pada – Freya uniosła wzrok. Krople deszczu musnęły jej twarz. Szybko pobiegła z powrotem, trzymając talerz. Pozostali również zabrali talerze i inne naczynia.
Ledwo wrócili do salonu, a ściana deszczu za oknem ograniczyła widoczność.
– Na szczęście zdążyliśmy zjeść. Inaczej musielibyśmy jeść zupę deszczową – powiedziała Freya z uśmiechem.