Rozdział 218: Ledwie się trzymam
Zanim zdążyła zareagować, pociągnął ją prosto na łóżko.
Oddech Stelli załamał się niekontrolowanie.
– Abrahamie, ty…
– Stello, jak się tu zraniłem? Hm?
Abraham rozchylił kołnierz szlafroka, odsłaniając długie, jaskrawe ślady zadrapań na piersi.
Zdawało się, że cała krew w ciele Stelli zamarzła w miejscu.
Niemożliwe…
Naprawdę go nie podrapałam! Więc skąd te wszystkie zadrapania?!
– Tak, jak to się