Rozdział 886 Podaj rybę, nie telefon
Tak jak Dan, Sebastian też nie przestawał narzekać.
Derrick odebrał telefon, idąc samotnie wąską ścieżką późną nocą.
– Co robisz?
– Sześćdziesiąt kilometrów – sześćdziesiąt kilometrów, wiesz w ogóle, co to znaczy? Na autostradzie przynajmniej mógłbym biec, a tutaj nawet tego nie mogę!
Sebastian był wściekły. – Musiałem postradać zmysły, myśląc o ratowaniu ciebie – kogoś, kto nie ma w ogóle sumieni