Rozdział 468: Wina Eddiego za mój kryzys emocjonalny
Długa kolumna samochodów powoli wytoczyła się z lotniska.
Lokaj z czułym uśmiechem wręczył Stelli mały termos. – Panno, pani Diana usłyszała, że ostatnio nie ma pani apetytu. Pomyślała, że w samolocie też mogła pani mało zjeść, więc kazała to dla pani przygotować.
Na wzmiankę o matce gardło Stelli ścisnęło się z emocji. – Mama jest w domu?
Lokaj pokręcił głową. – Pani Diana wyjechała wcześnie rano