Rozdział 357: Lodowe pocałunki
*Olivia*
Wpatrywałam się w milczeniu w okno, marząc o tym, co Gio dla nas zaplanował. Dahlia była najwyraźniej na haju cukrowym po sangrii, bo podskakiwała na siedzeniu i mamrotała coś o jedzeniu. Kiedy przypadkowo trąciła mnie łokciem w bok, zdecydowałam, że muszę ją czymś zająć, żeby się uspokoiła.
– Dokąd jedziemy? – zapytałam Gio.
Mój plan zadziałał. Dahlia przestała podskakiwać i odwróciła si