Rozdział 1710
Źrenice Brandona zwęziły się, ponieważ nie spodziewał się, że takie słowa wyjdą z jej ust.
– Proszę, wróć. Chcę odpocząć. – Pociągnęła za kołdrę i położyła się, odwracając plecami do drzwi. Kiedy usłyszała zamykające się drzwi, łza spłynęła jej z kącika oka.
Mgliście pamiętała, jak w dzieciństwie ojciec pozwalał jej jeździć na swoich ramionach, gdy oboje szli ścieżkami pól o zmierzchu.
Nie chodził