Rozdział 1488
Głośne kroki rozlegające się echem, to Salvadorowie wtargnęli w przestrzeń niegdyś spokojnego i przestronnego korytarza.
Na twarzy Gregory'ego malował się chłód, a jego oczy, nabiegłe krwią, zdradzały kipiącą wściekłość. Kroczył naprzód, a świta podążała za nim w milczeniu, niczym cień.
Paul, jego sekretarz, trzymał się blisko, zachowując kamienny wyraz twarzy, choć w głębi duszy odczuwał nieopisa