Rozdział 1117
Pośpiesznie włożywszy ubranie i posprzątawszy po sobie, Madeline zbiegła na dół.
Gdy dotarła do drzwi wejściowych, ujrzała Jeremy'ego, stojącego z chłodnym spokojem na dziedzińcu.
Miał na sobie płaszcz, a jego świeże, popielate, krótkie włosy falowały na wietrze. Z kolei jego uśmiechnięte, bursztynowe oczy patrzyły na kompletnie oszołomionego Jacksona.
– Tato? –
Jackson, z plecakiem na plecach, po