Rozdział 425
Ton Stary Whitman mówił spokojnym tonem. Niewątpliwie doszedł do wniosku, że osoba stojąca przed nim to Madeline. Był tego wyraźnie pewien.
Madeline była nieco zaskoczona, ale zachowała spokój. – Dziadku, będziesz żył długo. Poza tym naprawdę nie jestem Madeline.
Ton Stary Whitman uśmiechnął się znacząco, ale jego siwe brwi zmarszczyły się bezradnie w grymasie. – Madeline, czy prosisz mnie, starca