Rozdział 362
Pokój spowijał mrok, żadne światło się nie paliło, ale zapach mężczyzny był jej znajomy.
Wtem nad jej głową rozległ się głęboki głos. – To ja.
Teraz była już pewna, że to on, Szymon!
Gdy tylko uświadomiła sobie, że to on, cały tłumiony przez całą noc smutek wybuchnął nagle niczym wulkan. Powiedziała chłodno: – Odejdź. Puść mnie!
Mężczyzna przycisnął jej dłonie do drzwi. Przycisnął się też całym ci