Rozdział 597
Podniosła probówkę i powąchała ciecz w środku. To coś… Nie można było tego nazwać perfumami, ale był to konkretny etap, do którego dochodziło się podczas tworzenia perfum.
Jak jej matka mogła to w ogóle zrobić, skoro była obłąkana? Jeśli doszła do tego etapu, to znaczyło, że wciąż miała chwile z jasnym umysłem.
– Sienno… – Eugene pobiegł za nią.
Jesień znowu zaczęła wariować, po tym, jak w końcu s