Rozdział 997
Czterech zbirów tak łatwo powalił na ziemię, że Candace przez chwilę nie mogła wydusić słowa.
Podszedł do niej i zapytał: – Wszystko w porządku? Skrzywdzili cię? – Słysząc jego głos, miała wrażenie, że się o nią martwi?
– Ja… – Candace miała już odpowiadać, kiedy nagle kątem oka dostrzegła zimny błysk za Claudem. To był ten zbir, który wcześniej próbował go dźgnąć nożem.
– Uważaj… – Jej pierwszym