Rozdział 110 — Sezon 4
Perspektywa Lexie
Obserwowałam te dwie kobiety, jak wychodziły z windy, jakby zostały zaproszone. Żadna z nich nie miała wstydu, zwłaszcza ta Tess. Pojawiły się tutaj, jakby nigdy nie wyjechały.
– Cześć wszystkim! – Virginia obdarzyła wszystkich sztucznym uśmiechem i powitała zebranych.
– Co wy tu robicie? – Głos Ricka był głęboki, pozbawiony śladu humoru czy tej lekkości, która zawsze go cechował