Rozdział 156
Perspektywa Richarda
W końcu nastał sobotni poranek i powiedziałem Anabel, że umówiłem lunch z naszymi przyjaciółmi, ale to był tak naprawdę dzień, w którym zamierzałem jej się oświadczyć. Kiedy dotarliśmy do recepcji, inni już na nas czekali, jakby to był zwykły sobotni poranek w klubie.
– Gdzie są dzieci? – zapytała Ana, witając się ze wszystkimi.
– Są z nianiami, bo idziemy do spa! Zasługujemy