Rozdział 98 – S2
Perspektywa Samanthy
Wróciliśmy z plaży w niedzielę wieczorem i pojechaliśmy do domu Henryka. Byłam zmęczona, a my nie mogliśmy się od siebie oderwać. Wzięliśmy prysznic i położyliśmy się, przytulając się, po prostu głaszcząc się nawzajem.
– Słowiku, chcę, żebyś znowu zgodziła się na ochronę. – Henryk nazywał mnie Słowikiem w chwilach czułości i intymności, a „moją boginią” w momentach bardziej za