Rozdział 215
Pracowałam z domu i naprawdę tęskniłam za biurem. Ale jednocześnie nie chciałam jeszcze zostawiać dzieci na cały dzień. W środku popołudnia zadzwonił do mnie mąż.
"Cześć, mamusiu!" Powiedział radośnie, podpierając brodę jednym palcem, w tej pozie, którą uwielbiałam.
"Cześć, tatusiu! Tęskniłeś?" Drażniłam się z nim.
"Cały czas!" Aleksander westchnął. "Mój aniele, wyjdziemy dziś wieczorem na kolację