Rozdział 141
Mój dzień był okropny. Czułam mdłości i byłam bardzo senna. Patrick wrócił z klubu i zatrzymał się przy moim biurku.
– Kotku, podejdź tutaj – zawołał.
– Tak, Patryku! – droczyłam się z nim.
– Ej, to mi się podoba! – Uśmiechnął się, pięknym i odprężonym uśmiechem. – Ale podejdź bliżej i powąchaj mnie.
– Nie zamieniłam się w psa, Patricku! – zażartowałam.
– Głuptasie! Zmieniłem wodę kolońską, chcę w