Rozdział 136 - S6
Perspektywa Domani
Byłem kompletnie zestresowany, ledwo wychodziłem z celi, żeby nie narażać się na kontakt z tymi barbarzyńcami. Jakby tego było mało, Big Lock nie dawał mi spokoju, całymi dniami żartował z mojego tyłka i zdążył nadać mi nowy przydomek, który przyjął się szybciej niż chwasty.
– Domani, chodź tu. – Frederick zatrzymał się w drzwiach mojej celi, które były otwarte z powodu czasu sp